Rosie Walker
Skąd : San Francisco, Stany Zjednoczone Rok nauki : V
| Temat: Rosie Walker Pią Paź 31, 2014 4:39 pm | |
| Rosemary Walker V | wydział magioznawstwa; teoria magii | półkrwi San Francisco, Stany Zjednoczone | ubogi i have been true and i needed no clue Szach. Nie potrafisz jej rozgryźć. Nie umiesz powiedzieć o niej niczego konkretnego, czego nie wiedzieliby inni. Nie masz pojęcia, jak do niej dotrzeć, by nie zostać odesłanym z kwitkiem. Nie wiesz, jak przedrzeć się przez tę nieznośną aurę tajemniczości, którą otacza się szczelnie, niczym wykwintnym szalem. Zdajesz sobie jednak sprawę, że nie przyciąga cię tak, jak niektórzy. Jej enigmatyczność jest zdecydowanie odrzucająca. Drażni i rzuca się w oczy, niczym szpetna blizna. Nie jest nawet w najmniejszym stopniu interesująca. Przeciętność nad przeciętnościami. Cień człowieka, bezkształtny i bezbarwny. Kanciasty. Nie pasuje nigdzie, chociaż uparcie szukasz dla niej miejsca w odpowiedniej szufladzie. Bezskutecznie – wymyka się wszelkim normom i regułom, sprawiając wszystkim wokół jeszcze więcej niepotrzebnego utrapienia. Mimo to wiesz, że nikt nawet nie zauważyłby jej straty. Mogłaby bez obawy przepaść bez śladu. Zawsze cicha i spokojna, dryfuje w oceanie różnorodności ludzkich charakterów i zainteresowań – tak barwnych i wrzaskliwych, dziwnym trafem omijając je szerokim łukiem i nie rzucając się w oczy. Czasami, ale tylko czasami, odnosisz wrażenie, że znajduje się gdzieś obok ciebie, lecz gdy od niechcenia szukasz jej osoby, nie potrafisz określić czy zniknęła gdzieś w tłumie, czy może wcale jej nie było. Jakby prześladował cię duch, którego obecność przynieść może jedynie nieszczęście. Doskonale wiesz, że nie uświadczysz jej obecności w gwarnych miejscach. Ciszę uważa bowiem za najwyższe sacrum, nie jest więc niczym dziwnym, że ilekroć ktokolwiek próbuje ją zakłócić w jej towarzystwie, staje się osobą nad wyraz nieprzyjemną. Jedynie w takich przypadkach możesz liczyć na bliższy kontakt z Rosie. Wszystko to trwa jednak chwilę, tak krótką, jak mrugnięcie oka – nie jest nigdy przygotowana na ostrą wymianę zdań. Może ci się wydawać, że to najzwyklejsza oznaka tchórzostwa, nic bardziej mylnego. W głębi duszy zdajesz sobie sprawę z tego, że ona taka po prostu jest. Bezkonfliktowa i zamknięta w sobie. Aspołeczna. Wyrwana siłą z sobie tylko znanego świata i na przekór wszystkim swoim przekonaniom umieszczona w niesprzyjającej jej rzeczywistości. Jakby ktoś chciał ją w ten sposób wystawić na pewną śmierć. Nie pomożesz jej, ponieważ nie masz takich możliwości. A nawet gdyby... Ona nie przyjęłaby od ciebie żadnej pomocy, żadnej rady, niczego, co mogłoby ją uratować. Jest skazana na wyginięcie i, niczym męczennica, twardo będzie trzymała się obranej ścieżki, podążając nią aż do śmierci i nie zbaczając nawet na krok. Zazdrościsz jej wytrwałości, lecz wiesz, iż na dłuższą metę to marna umiejętność, jeżeli nie będzie potrafiła przystosować się do ludzi, jeśli nie odnajdzie w tym tłumie bratniej duszy, jeśli nie będzie miała znajomości i nie znajdzie ucieczki ze zobojętnienia, w jakie popadła. Gdy widzisz ją przesiadująca w cichym zakątku lub bibliotece z książką na kolanach i nieobecnym wzrokiem, mógłbyś przysięgnąć, że jej pasją jest literatura. Jednak by poznać faktyczne zainteresowania Rosie musisz podejść do niej nieco bliżej i przyjrzeć się temu, co z takim zainteresowaniem studiuje. Powinieneś także poznać zawartość jej szafki nocnej, a także torby. Bo to, co do tej pory uznawałeś za niegroźną czytankę jest podręcznikiem okultyzmu. Bo to, co uważałeś za interesujące wisiorki to indiańskie symbole śmierci i czasu. Przyciąga ją to, co zakazane i przeklęte. To, co niedostępne. Pasjonuje się eliksirami. Hobbystycznie zaś ugania się za szpakami i krukami. Boisz się. Jej cnotliwości, jej milczenia, jej nostalgiczności, jej chłodu i logiki. Nie potrafisz pojąć, jakim cudem tak kruchy okaz przetrwał tyle ludzkiej nienawiści, zazdrości, kłamstwa i okrucieństwa. Masz teorię, że ona sama nie jest tym, za kogo wszyscy ją uważają. Może to prawda, nie potrafisz tego stwierdzić – nie wiesz o niej nic, a obserwacje na niewiele się zdają. Poza tym, ileż można obserwować kogoś, kto zachowuje się, niczym kameleon, wtapiając się w otoczenie, znikając z oczu ludzi i uciekając w świat, gdzie wszystkie pojęcia mają zupełnie inne znaczenie. Chciałbyś poznać ten świat, lecz i tego się obawiasz. Nie wiesz, jak tam jest, czy to miejsce odpowiednie dla ciebie, czy znajdziesz tam odpowiedzi, jakich szukasz. Nie chcesz wybierać się w podróż w nieznane, a Rosie właśnie taka jest. Niepoznana, nieodkryta. Terra incognita. Może gdyby powiedziała cokolwiek więcej, gdyby zdradziła rąbek tajemnicy, nie miałbyś niepotrzebnych wątpliwości?... Ale ona wie, co robi. Może wszyscy się mylą, może ona osiąga właśnie taki efekt, jakiego oczekiwała? Może chodziło jej o to, by swoim zachowaniem tak bardzo zamącić ludziom w głowach, by nie mogli o niej zapomnieć, a jednak nie wiedzieli, kim jest, by chcieli wyrzucić ją ze swoich umysłów jak najszybciej się tylko da. Jej inteligencja i spryt, w połączeniu z chłodnym opanowaniem, nietuzinkowymi zainteresowaniami i enigmatycznością tak nieprzyzwoicie rażącą, a zarazem pociągającą, jest mieszanką wybuchową. Zastanawiasz się, czy to w ogóle możliwe. Czy to może twoja wyobraźnia płata ci już figle, mąci w głowie i podsuwa tak wydumane możliwości. Nieprawdopodobnym jest, by ta nic nie znacząca dziwaczka posiadała tak niesamowite zdolności. Zawsze skryta gdzieś w odosobnieniu z książką na kolanach, nie stanowi przecież bezpośredniego zagrożenia. Zawsze pokornie zgadzająca się na wszelkiego rodzaju działania, nie mająca swoich propozycji. Mimo to zawsze też osiągająca swoje dziwne cele, zupełnie, jakby była doskonałym strategiem, wiedzącym gdzie uderzyć, co zrobić, na co się zgodzić, by dotrzeć tam, gdzie dotrzeć chciała. I już wiesz na pewno, że nie potrafisz jej rozgryźć, że nigdy tego nie zrobisz, nawet gdyby podała ci na srebrnej tacy wszystkie odpowiedzi, rozwiewające twoje wątpliwości. Bo zadasz sobie kolejne pytanie – po co to zrobiła? Jaki miała w tym cel? Czy to jej kolejna gra? Czy może… Mat. Gra skończona. she'll detect the fiction on your lips Widzisz ją i już wiesz, że za nic w świecie nie chciałbyś mieć z nią do czynienia. Spotykając ją na ulicy, mimowolnie przechodzisz na drugą stronę, by znaleźć się jak najdalej od jej osoby. Jakby miała zaraz rzucić na ciebie jakąś wyjątkowo okrutną klątwę. Nie wiesz, co powoduje tą reakcję, jednak starasz się uciekać od niej wzrokiem i myślami – bo masz niejasne przeczucie, że potrafi czytać w myślach. Ten jej przenikliwy wzrok; te tęczówki w kolorze wyblakłego błękitu, w których nie czai się nic prócz chłodnej obojętności; wolne, ostrożne ruchy, jak gdyby w obawie przed jakimś znanym tylko jej zagrożeniem; pełne, herbaciane usta z kącikami leciutko opadającymi ku dołowi i zawsze nieznacznie rozchylonymi, jakby przyszykowanymi do wypowiedzenia kilku niezwykle istotnych słów. Włosy zawsze ma rozpuszczone, niejako w nieładzie, niczym jednak nie przypominającego tego artystycznego, zazwyczaj dodającego właścicielowi uroku. Rosemary pozbawiona jest jakiegokolwiek uroku. Jest specyficzna, by nie nazwać jej brzydką. Nawet pomimo zaokrąglonej figury, która większości dziewcząt dodałaby „tego czegoś”, odrzuca od siebie wzrok chłopców. Zazwyczaj obecna jest li jedynie ciałem, będąc jednocześnie, za sprawą sporadycznie wystawianej na światło słoneczne skóry, niematerialną niczym duch. Głos jej jest równie eteryczny, jakby dobywający się zza światów; cichy, acz przecinający powietrze jak świst szabli, doprowadzający do gęsiej skórki. Nawet przeciąganie samogłosek nie jest w stanie zmienić tego metafizycznego wrażenia. Istnieje, lecz tylko dla siebie, dla własnych potrzeb, we własnym świecie niedostępnym przeciętnemu człowiekowi. Ale sama jest jak najbardziej przeciętna. Nijaka. Obca. Tą niejaką egzotyczność buduje także, a może przede wszystkim?, jej strój. Prosty, bez żadnych dodatków. Gdyby to było tylko możliwe, zapewne przemierzałaby świat w czarnej sukience do kolan z rękawami sięgającymi do łokci, z białym kołnierzykiem i... Niczym więcej. Płowe włosy związałaby luźno czarną tasiemką. Na nogi zaś założyłaby trzewiczki na niskim obcasiku. I znów byś się jej obawiał. Jej ulotności. Jej enigmatyczności. Jej ukradkowych, tajemniczych spojrzeń w twoją stronę. Ponownie usiekałbyś na drugą stronę i nie pomyślałbyś, by pomóc jej, gdy z rąk wypadnie jej grube, oprawione w cielęcą skórę tomiszcze i rozniesie po korytarzu głuchy odgłos. Równie tajemniczy i złowieszczy, jak Rosie. there's dirt between the dirt Historia. Dzieło przypadku, czy może zaplanowany z niemożliwą wręcz precyzją zabieg, którego w żaden sposób wytłumaczyć nie można? Piękno, którego narodziny są ogromną zagadką. Zbrodnia i kara za grzechy i winy nie popełnione przez współczesnych, a zapomniane już w zamierzchłych czasach. Walker. Rodzina, jakich wiele w magicznym społeczeństwie. Niekoniecznie czysta krew, bo pewnego razu waćpanna raczyła pokochać mugola. I tak zaczął się początek końca, a ty chcesz wciąż wiedzieć więcej. To przykre. To wręcz śmieszne, by w kilku zdaniach streścić siedemnaście lat życia Rosemary. To wręcz niemożliwe, by dowiedzieć się o niej czegoś konkretnego. Zbyt dużo się zdarzyło, zbyt wiele emocji zaznała, by móc spokojnie, bez żadnych konsekwencji spisać jej siedemnastoletni żywot, wrzucić w szufladę i zapomnieć. Historię tworzą gesty, słowa, spojrzenia i niewypowiedziane myśli. Posłuchaj jej. Opowie ci wszystko.
- Aludra Walker, z domu Rosenberg - niegdyś jedna z najlepszych uczennic Kolegium, była dumą swoich rodziców i dziadków, w chwili obecnej stoczyła się niemal na samo dno, bez powodzenia próbując poddać się swojemu talentowi malarskiemu. Na marne. Z jej pensji nawet ona sama nie potrafiłaby się utrzymać, nie wspominając o sześcioosobowej rodzinie. Jedyną nadzieją jest Lucas i starsze dzieci.
- Lucas Walker - głowa rodziny, próbująca wyżywić siebie, żonę i dzieci. Jednak zajmując mało znaczące stanowisko w Wydziale Międzynarodowej Współpracy Magicznej jest o to ciężko. Godzi to nie tylko w całą familię Walkerów, lecz przede wszystkim w dumę mężczyzny, który nigdy nie przypuszczałby, że znajdzie się tak nisko, na szczeblu drabiny społecznej.
- Dahlia Walker - dwudziestoczterolatka, która już w czasach szkolnych ciężko pracowała, by w jakikolwiek sposób wspomóc rodziców. Jest kelnerką w Salem.
- Primrose Walker - urocza, roześmiana i inteligentna dwudziestojednolatka, próbuje swoich sił w Magicznym Radiu z całkiem niezłym rezultatem. Swoim optymizmem i pewnością siebie zaskarbia sobie serca współpracowników, co może okazać się jej jedynym kluczem do sukcesu, poza wrodzonym talentem, oczywiście.
- Narcissus Walker - osiemnastoletni młodzieniec, który nie może pogodzić się z fatalną sytuacją materialną swojej rodziny. Nie robi jednak nic, by cokolwiek zmienić, izolując się od rodzeństwa i rodziców, a wakacje spędzając zawsze u któregoś z kolegów.
| |
|